29 września 2013

Daily Papa: Sekta Paskudów

Wiadomo nie od dziś, że w Internecie źle się dzieje i wokół herezja a ciemnota, i że słusznem jest powołanie do walki z onemi inkwizycji. Gdy jednak zaraza zaczyna toczyć inkwizytorów, papież nie może milczeć. Ja, Wielki Inkwizytor Internetu, niezwłocznie pospieszyłam poinformować Papę Emeritusa II i oto przekazuję słowa Jego Ekscelencji.
 
destree 27 Wrzesień 2013 o 21:17
Ojacie, a cóż to za Armagiedon się tu odbywa?? Szyszko, jakieś kółko różańcowe obraziłyście…? Wy niedobre, Wy.

Gorzej.


Zaczęło się tak, że znaleźliśmy analizę, i analiza była to żałosna. Wiem, że wygłaszanie takich opinii ex cathedra bez uzasadnienia nie jest mile widziane, ale... przeczytajcie ją sami. A potem przeczytajcie analizę tego samego opowiadania na Przyczajonej Logice (1 i 2). To chyba powinno uzmysłowić wszystkim dostatecznie jasno, co panie Mira i Szyszka zrobiły nie tak.

Z takim postulatem wyskoczyła też Cesarzowa Hejterów Shun.





Komć poleciał, bo czego oczy nie widzą, temu sercu nie żal.
 
Shun 27 Wrzesień 2013 o 11:30
Sea, wrzucam dla porównania jak można analizować z klasą, nie sporowadzając wszystkiego do okołoodupnych żarcików.
Rozbijanie zdań też wam nie wychodzi:
“Głównymi bohaterami są znienawidzony przez was młody król Joffrey, krórego mam nadzieję polubicie chociaż w moim opowiadaniu (…) oraz pewna dziewczyna, którą dopiero poznacie.”
Wtedy np. ten komentarz w połowie “Głównie głównymi… no i liczba mnoga sugeruje, że bohaterów było kilku, a zatem przypuszczam, że to są ksywki po prostu: Młody (ten znienawidzony przez nas wszystkich, jak podpowiada autoreczka ), Król i Joffrey.” nie ma kompletnie sensu.

Shun 27 Wrzesień 2013 o 11:55
(...) Linka nie wrzuciłam do twojej wiadomości, tylko po to, żeby oceniające przeczytały i wyciągnęły wnioski, czegoś się nauczyły i pisały lepsze analizy. Bo, wyobraź sobie, przeczytałam tutaj wszystkie i, szczerze mówiąc, te pierwsze wydają się lepsze. Teraz Paskudy lecą jednym, nudnym schematem. :/

Reakcja Sekty Paskudów wywołała w Papie głęboki smutek.





Sea 27 Wrzesień 2013 o 11:35
A kto powiedział, że szukam analiz z klasą? Jak mi się coś nie podoba to tego nie czytam, a ty wyraźnie wchodzisz tu tylko po to żeby trollować. Jeszcze Mira pisze, że linki wrzucasz. To jest naprawdę smutne. Zresztą osiągasz chyba efekt odwrotny od zamierzonego, bo podbijasz komentarze.

Nie ma świętości, samo słowo "sens" im wstrętne, czymże jest więc dla nich autorytet jednych z najbardziej zasłużonych dla internetu analizatorów? Ano właśnie, jeno spamem a prochem nędznem.


Mira 27 Wrzesień 2013 o 12:06
Ale… My nie robimy analiz.My sobie komentujemy. Ot. Nas to bawi i to nam dotychczas wystarczalo… A tu taka presja, zeby analizy robic… I to na poziomie. JezusMaRyja! o_O

Status ontologiczny postów zamieszczonych przez panie Mirę i Szyszę prawdopodobnie będzie przedmiotem sporów akademickich i studiów doktorów nauk blogowych przez najbliższe trzysta lat. Oficjalne stanowisko Wielkiego Inkwizytora Internetu jest oparte na zwyczajach ludu i brzmi następująco:


die_Kreatur 27 Wrzesień 2013 o 21:41
W żargonie blogaskowym radosne komentowanie głupot w opkach/ocenach poprzez dopisywanie uwag do wybranych z tekstu zdań zwie się analizą. Deal with it.
Z poważaniem,
Wielki Inkwizytor Internetu

Poza tym Jego Ekscelencja Emeritus II kazał pouczyć, że minimum szacunku i zrozumienia dla nielubianej ideologii jest w dobrym tonie. I że nie mówi się źle o zmarłych.




Właściwym punktem wyjścia dla fascynującej dyskusji światopoglądowej była jednak konstruktywna krytyka.


Celiss  27 Wrzesień 2013 o 12:5
To jest tak nieśmieszne, że aż dostałam gęsiej skórki z zażenowania. W tym opku jest masa baboli, które można było słusznie wytknąć (co zresztą zrobiły już Kalevatar i Pigmejka, i to znacznie kompetentniej niż Wy), a Wy czepiacie się standardowych związków frazeologicznych i byle pierdół. W dodatku w wybitnie mało zabawny sposób, bo humor kloaczny i teksty o genitaliach niestety śmierdzą wczesną gimbazą i bynajmniej nie świadczą o inteligencji czy celnym dowcipie.
Poza tym same nie macie się za bardzo czym chwalić, bo widać wyraźnie, że Wasze komentarze nie przeszły żadnego sprawdzania pisowni. Widzę tu pełno literówek, błędów interpunkcyjnych i nieprawidłowo odmienionych przypadków.
Skoro Was to bawi i nie życzycie sobie krytycznych komentarzy, nie wrzucajcie swoich dzieł do internetu. Skype albo wspólna posiadówa przy komputerze chyba wystarczą do wspólnego naśmiewania się z głupich opek.

Mira  27 Wrzesień 2013 o 13:00
A kto powiedzial, ze sobie nie zyczymy?
Edit:
Zapomnialabym: Dupa. Kupa. Penis. ^^

Szyszka 27 Wrzesień 2013 o 16:26
Peeeeenisss!

Ogrom erudycji, elokwencji, inteligencji i w ogóle merytoryczności tych wypowiedzi skutecznie zbija z pantałyku.


Papa trwa w niemym podziwie dla błyskotliwości argumentów.

Celiss rozpracowała tę linię obrony.
Celiss 27 Wrzesień 2013 o 17:21
Czy to jest strategia z kategorii “będę się zachowywał jak idiota, a kiedy ludzie nazwą mnie idiotą, powiem że dali się nabrać, bo tylko trollowałem”? Bo jeśli to jest Waszym zdaniem trolling, to ur doing it wrong.

Czy to usprawiedliwienie w oczach Papy jest wystarczające?

Nie.


Shun 27 Wrzesień 2013 o 13:07
Szyszko: Gdzie ja napisałam o jakiejkolwiek misji? Proszę też o jakiś cytacik z moim “osobistym podejściem” i rozwinięcie tematu, bo chyba masz halucynacje z niedożywienia…

Kirrysek 27 Wrzesień 2013 o 13:25
Em… nie rozumiem czegoś. Wchodzicie na czyjegoś bloga i obrażacie kogoś (bo to o niedożywieniu i gimbazie jest ewidentną wycieczką osobistą i bardzo nie przystoi osobom, które same zarzucają brak klasy innym), ponieważ… komentuje inaczej niż wy? (jeśli tu w ogóle w grę wchodzi kilka osób, a nie jeden hejter z mnóstwem popierających się kont

Papa był lekko wstrząśnięty mentalnością ludu (szczególnie, w miarę mojej opowieści, hipokryzją) i mówił coś o braku obycia. Dowcip o łotewskich chłopach znają przecież i w Watykanie, i w R'lyeh...


Kirrysek 27 Wrzesień 2013 o 13:25
Jaki jest w ogóle cel waszego obrażania? I nie zasłaniajcie się tym, że paskudy też obrażają, ponieważ one robią to u siebie na blogu. Ewidentnie liczycie na sprzężenie zwrotne. W jakim celu? Dziewczyny już wam napisały – mają dystans, nie uważają się za analizatornie, komentują dla przyjemności własnej i swoich znajomych/czytelników.

Cytuję: "Korzystając ze sposobów moich wysłanników i ukrywając się w ich szeregach!"


Dalej Nefariel tłumaczy mroczne arkana naszej sztuki:


Nefariel 27 Wrzesień 2013 o 14:00
Kirrysek – i naprawdę nie widzisz nic złego w publicznym nabijaniu się z czyjegoś opka tylko i wyłącznie dla przyjemności? W nabijaniu się z POPRAWNYCH ZDAŃ? Prawdziwe analizy to lekcja – może okrutna, na pewno bardzo surowa, ale przynajmniej części analizowanych pomagająca w rozwoju (kojarzysz może Dream? Po tym, jak zanalizowano spłodzony przez nią koszmarek, zawzięła się i teraz pisze naprawdę dobrze). To dziwne “coś” jest po prostu bezsensownym okrucieństwem wobec biednej, głupiutkiej aŁtoreczki.
Jaka jest różnica między “obrażaniem” u siebie a u kogoś? Poza tym, że pisanie niepochlebnych opinii w miejscu, do którego krytykowana osoba nie ma bezpośredniego dostępu, może zostać uznane za obrabianie dupy…

Niejaka levo podjęła się zaś prób mediacji:

levo 27 Wrzesień 2013 o 14:06
ale ja nikogo nie obrażam! po pierwsze, byłoby fajnie gdybyś przestała traktować komentujących jakby mieli jedną jaźń. nie mamy. po drugie, wchodzimy tu, bo to internet. internet ma to do siebie, że dopóki nie masz zahasłowanego blogaska, każdy może wejść i skomentować – pozytywnie bądź negatywnie. komentarz Shun był konstruktywną krytyką – zauważyła, że żarty o kupie są nieśmieszne, wytknęła czepianie się i podrzuciła linka do miejsca, gdzie ktoś dowcipnie i trafnie skomentował ten sam tekst, bez zniżania się do kloacznych żartów. nie obraziła oceniających, stwierdziła tylko, że poziom ich analiz (czy nie-analiz, jak wolicie) kiedyś był wyższy. komentarz Celiss też był konstruktywny – stwierdziła że ten rodzaj dowcipów jej nie bawi, zauważyła literówki, błędy interpunkcyjne i zasugerowała, że poziom tej analizy jest słaby – gdzie tu atak na którąś z autorek? nie rozumiem świętego oburzu. to pierwsze negatywne komentarze które pojawiły się na tej stronie?
rozumiem, że komuś mogą podobać się te analizy, każdemu jego porno. ale jeżeli komuś się nie podoba, to dlaczego ma nie komentować? bo wtedy autorki będą miały święty spokój? nie lepiej wyciągnąć wnioski, poprawić błędy i podziękować za radę?

Kirrysek stosuje wielce nowatorskie metody rozmowy, którym - w celach instruktażowych - radzę przyjrzeć się bliżej.

1) Sprowadzanie dyskusji do kwestii płci.

Kirrysek 27 Wrzesień 2013 o 14:14
Levo po pierwsze – nie planuję zmienić płci.  Jestem facetem (tak, tak, świnia). (...)

Levo potwierdziła, że jest dziewczyną, więc czytamy:

Kirrysek 27 Wrzesień 2013 o 14:28
Ach! Trzy kobiety mnie napadły. Czemu teraz dopiero? Drogie panie, ja przepraszam, ja mam żonę i na dodatek jestem w pracy. Może później wam odpiszę, jeśli czas i pamięć pozwoli. (...)

levo 27 Wrzesień 2013 o 14:34
eh, jak ja bardzo nie lubię, kiedy ktoś czuje się lepszy tylko dlatego że jest starszy. jeśli wrzucę skan dowodu to będę fajna? a jak powiem, że mam męża to wszystkie inne argumenty przestaną cokolwiek znaczyć? (...)

Nefariel zaobserwowała pewną prawidłowość.

Nefariel 27 Wrzesień 2013 o 15:14
Levo, odpuść. Najechał na płeć = przegrał. I w sumie tyle w temacie.
http://blogowy-sznaucerek.blogspot.com/

 2) Dręczenie adwersarza pytaniem, którego nikt nie kojarzy, gdyż nawet nie zostało sformułowane.
Kirrysek 27 Wrzesień 2013 o 13:44
[W odpowiedzi na komcia, którego treść ogranicza się do stwierdzenia, że Nefariel i levo nie są multikontem:] Ok, wierzę na słowo. Niemniej czy ktoś odpowie na moje pytanie? Bo już pomijając fakt, że wchodzicie na czyjeś podwórko (ale ok, wolność słowa – powiedzmy, że rozumiem), poziom argumentów z niedożywieniem i gimbazą jest chyba tym, co sami zarzucacie paskudom. To jest strasznie żenujące. Więc gdzie tu logika? Szczególnie, że one z tego co widzę, trzymają się z boku i pozwalają wam się wyżywać, przy tym nie dając się sprowokować (szacun dziewczyny!).

Kirrysek 27 Wrzesień 2013 o 14:08
Nie odpowiedziałeś/łaś na moje pytanie. Czytałem większość tekstów paskud i w żadnym momencie nie zauważyłem wycieczek osobistych w stosunku do autoreczek tak zwanych. Po prostu przegięliście. I jeśli faktycznie macie jakąś klasę, to przyznajcie się do tego i przeproście albo przynajmniej sobie odpuśćcie. Dziewczyny przeczytały pewnie, co mieliście do powiedzenia, nie podjęły rękawicy, więc… idźcie stąd. Misja spełniona.

levo 27 Wrzesień 2013 o 14:14
to jakie było Twoje pytanie?

Nefariel 27 Wrzesień 2013 o 14:23
Olabogarety, ale czy ja chociaż zasugerowałam, że one obrażają autoreczki? Nie. One bezsensownie jeżdżą po ich tekstach. To JEST okrutne. I nie przypominam sobie, żebyś zadał mi jakieś pytanie.

Nie muszę dodawać, że w tym momencie Kirrysek dał w długą, prawda?
Technika ta, ze względu na swoją skuteczność i amoralność, całkiem przypadła Papie do gustu. Nie ma to jak dręczyć rozmówcę myślą, że umknęło mu jakieś pytanie - podejrzewam, że niektórych coś takiego mogłoby do reszty zbić z tropu.


3) Manipulowanie faktami, sylogizmy, ogólne odwracanie kota ogonem.

Kirrysek 27 Wrzesień 2013 o 13:25
(...) Jaki jest w ogóle cel waszego obrażania? I nie zasłaniajcie się tym, że paskudy też obrażają, ponieważ one robią to u siebie na blogu. Ewidentnie liczycie na sprzężenie zwrotne. W jakim celu? Dziewczyny już wam napisały – mają dystans, nie uważają się za analizatornie, komentują dla przyjemności własnej i swoich znajomych/czytelników.

Takoż wzięłam sobie te słowa do serca i dlatego powstał ów post. Wypowiedzenie konstruktywnej krytyki prosto w twarz = źle, jeżdżenie po ludziach w innych internetach = dobrze. Genialne.

 
Papa nie może wyjść z zachwytu nad tą logiką.

Jakby tego było mało, do akcji wkracza brak czytania ze zrozumieniem:

Kirrysek 27 Wrzesień 2013 o 13:44
(...) Bo już pomijając fakt, że wchodzicie na czyjeś podwórko (ale ok, wolność słowa – powiedzmy, że rozumiem), poziom argumentów z niedożywieniem i gimbazą jest chyba tym, co sami zarzucacie paskudom. (...)

Kirrysek 27 Wrzesień 2013 o 14:08
(...) Czytałem większość tekstów paskud i w żadnym momencie nie zauważyłem wycieczek osobistych w stosunku do autoreczek tak zwanych.  Po prostu przegięliście. (...)

Mimo wszystko nie sądziliśmy, że dostrzeżenie różnicy między ironicznym tekstem z kawału a totalnie nieuzasadnionymi, deprecjonującymi autorkę i na dodatek pełnymi błędów komentarzami typu

Jak widać na podstawie serialu/książki Gra o tron (głównie serial jednak).
[Szyszka:] ja nie widzę na podstawie jednak.
[Mira:] Głównie serial… cóż, za zaskoczenie.

wymaga bycia wykwalifikowanym, zaprawionym w bojach inkwizytorem.

Kirrysek 27 Wrzesień 2013 o 14:14
(...) Po drugie ale dlaczego zakładacie, że komentarze paskud są złe i one powinny coś zmieniać? Sama (tak?) piszesz, że “każdemu jego porno”, więc dlaczego w tym samym poście piszesz również, że autorki powinny coś poprawiać/przyjąć rady. Jeśli paskudy się zmienią, to ci którzy je czytają, stracą swoją niszę. Jest to ewidentny brak konsekwencji wypowiedzi.

Kirrysek 27 Wrzesień 2013 o 14:24
Levo a jeśli dziewczyny nie chcą się poprawiać? To mają całkiem przestać pisać? Ja nie chcę! Nazwij mnie wieśniakiem, ale mnie ich wpisy bawią – nawet z błędami (których ja de facto nie zauważam, ale oczy z wiekiem już nie te…)

Kirrysek 27 Wrzesień 2013 o 14:28
(...) Może później wam odpiszę, jeśli czas i pamięć pozwoli. Teraz się żegnam i… życzę więcej spokoju i otwartości. Świat jest piękny nawet, gdy jest niedoskonały.


Do błyskotliwych metod prowadzenia rozmowy możemy zaliczyć jeszcze całkowite przekreślenie wniosków dyskusji poprzez przyjęcia za fakt całkowicie przeciwnej tezy:

Szyszka 27 Wrzesień 2013 o 23:13
A, to? Nie wiem, przestałam czytać gdzieś w momencie, jak zaczęły się miziać po pytkach w komciach.

Tak.

 
Po tak wyrafinowanych torturach psychicznych pozostaje tylko polać delikwenta wodą i czekać, aż skonfundowany biedak dobrowolnie przyzna, że jest wielbłądem.

Dalsze śledztwo doprowadziło nas do źródeł tego szaleństwa. Zgubą są - uwaga, uwaga, uwaga - nadmiary w wykształceniu.


 
Ta wiadomość zwala z nóg.

levo 27 Wrzesień 2013 o 13:37
wolno komentować w zabawnie zjadliwy sposób, ba!, czytanie tego to fantastyczna rozrywka tylko kurde, czepianie się całkowicie poprawnych zdań (vide “główni bohaterowie”) to nie zabawne komentowanie tylko, no… czepianie się. równie dobrze ja mogę się przyczepić “Pieśni Lodu i Ognia” bo mi się tam jakieś zdanie nie podoba, rozbiję je w taki sposób, że nie będzie miało sensu i będę się cieszyć, bo znalazłam coś nie tak. chyba nie o to chodzi.

Szyszka 27 Wrzesień 2013 o 16:18
No proszę, a ja myślałam, że w tym zdaniu z “główni bohaterowie” brakuje dwukropka. Dziękujemy za zwrócenie nam uwagi na nasze braki w wykształceniu. Wróć – nadmiary w wykształceniu, bo chyba wiemy za dużo, niż powinnyśmy, żeby być na poziomie.

No cóż. Gdyby to ode mnie zależało, analizatorzy czytaliby tylko Biblię i Wikipedię. Od "Manuskryptów Pnakotycznych" faktycznie można stracić rozum...

Noale dwukropek. Nie rozumiecie, co poeta miał na myśli?
Szyszka 27 Wrzesień 2013 o 17:12
słoneczko, widzę, że żyjesz hejtem, to masz. Obiad mam za kwadrans, to co mi szkodzi.
“Bohaterami są dzieci” a “Bohaterami są znienawidzony król i młoda dziewczyna”. Jeśli nie rozumiesz, czemu w drugim zdaniu powinien być dwukropek, to umówmy się, że nie pojmiesz też mojej wypowiedzi o nadmiarze wykształcenia.

Szyszko, ty kacerski podmiocie, co bluźnisz przeciwko poprawności językowej, wyłóż nam najlepiej swoje dogmaty w Xiędze,  żebyśmy wiedzieli, jakich jeszcze rewelacji się po tobie i twych zwolennikach spodziewać.

***

Szyszka 28 Wrzesień 2013 o 10:59
Nie wiem, może to my się nie znamy? W końcu mamy źle ustawione priorytety, olewamy obowiązek niesienia kaganka oświaty czy jakoś tak. Widocznie posiadam zbyt dużo głupoty, by pojąć, o co tym dziewczętom chodzi, oprócz chęci usilnego udowodnienia nam, ze źle prowadzimy bloga, bo trzeba mieć jakieś STANDARDY, wiesz :)
A może jest gdzieś jakiś Regulamin Interneta, a ja o tym nie wiem  :)

Owszem, jest. Krytyka musi mieć sens.


23 września 2013

Wywiad z Gwiazdą

Dzisiaj w Saloniku gościmy prawdziwą gwiazdę Internetów. Od dwudziestego pierwszego sierpnia znajduje się w Galerii Sławnych Bloggerów, założonej i  prowadzonej przez Znaną Oceniającą i Analizatorkę die_Kreatur. Oto, co pisze o mojej dzisiejszej rozmówczyni: „O, kobieta-orkiestra. Sławna hejterka, sławna oceniająca, sławna opkopisarka i w ogóle osoba sławna z tego, że jest sławna. Ma więcej osobistych hejterów niż wszyscy użytkownicy forum razem wzięci. I wywiadera pełnego dziwnych pytań. Jej sława jest ściśle związana ze Sznaucerkiem, chociaż nie rozumie tego nikt włącznie z samą zainteresowaną.” Domyślacie się, o kim mowa? Tak, to oczywiście Leleth! *brawa* Ekskluzywny wywiad tylko w Saloniku!


Czy pamiętasz swoje początki w blogosferze?
Hm... to chyba będzie, kiedy pisałam tak zwane opka-prowokacje, jeszcze na onecie. No, właściwie to wtedy jedno opko. Byłam wtedy jeszcze młoda i niewinna, nie miałam pojęcia o istnieniu ocenialni i tworzyłam to gwoli czystego lolkontentu. To było mniej więcej trzy lata temu. Jakieś pół roku później zarejestrowałam się na forum Nakwy i zaczęłam dokładniej się wczytywać w tfurczość tego światka. A sama zaczęłam poważnie udzielać się jako twórca, a nie komentator, jakiś... no, już prawie rok temu.

Jak odbierane były Twoje pierwsze opka?
Moje pierwsze opko – parodia blogaskowych opowiadanek, zostało trzykrotnie zanalizowane :D Szczerze mówiąc, chwilami mam aż wyrzuty sumienia, że ktoś się na to nabrał, ale blogaska usunąć nie mogę, bo natychmiast po napisaniu zapomniałam loginu i hasła. W następne opko prowokacyjno-parodyjne, o losach Henryka VIII z crossoverem z PLiO, wtajemniczyłam już słynne Forum i zostało ono przyjęte bardzo entuzjastycznie. Sama uważam, że to moje arcydzieło i peron odjechał mi kompletnie.

A więc Forum miało swój udział w rozwoju Twojej kariery opkopisarskiej? Jeśli tak, to jaki?
O, wielki! Zaczęło się od luźno rzuconego pomysłu na niepoważne opka, w który zaangażowało się sporo osób. Niektóre z tych tworów przetrwały do dziś i nieustannie dostarczają mi dawki śmiechu. A ja, chociaż wiem, że to nieprofesjonalne dla blogosfery, świetnie bawiłam się przy pisaniu tych głupot.
Później, kiedy zaczęłam pisać poważniej, osoby z forum były mi również sporą pomocą. Nie mówię już o kwestii bety, ale wiem, że bez ich uwag poszłabym z fabułą w zupełnie innym kierunku. I za to jestem im wdzięczna. Zresztą, tak bardzo trywialnie i znów niepoważnie – w uproszczeniu, ale komcie karmią wena. Gdybym napotkała kompletny brak zainteresowania, pewnie mogłabym się zniechęcić.

Część opek-prowokacji stała się potem zmorą ocenialni. Czy to była część planu?
Hm... a wiesz, że nie pamiętam, jak to się zaczęło? Musiałabym dokładnie przeryć się przez tematy. Na pewno nie było takiego planu na samym początku, te blogaski powstały po prostu  dla śmiechu. W każdym razie, uważam, że ktoś, kto bierze taką choćby „Seliandinę – miłość silniejszą niż krew” na poważnie (a chyba tylko jedna ocenialnia się zorientowała), sam jest sobie winien – parodię widać na pierwszy rzut oka. Wystarczyło wystawić odmowę – o to nikt nie miał pretensji.
Mój Henio został oceniony tylko raz i to z sensem, oceniająca wiedziała, że to nie poważne dzieło, więc pewnie nie jestem do końca kompetentna w tej kwestii. No, ale trzeba pamiętać, że według wielu jakiekolwiek opko pisane przez kogokolwiek z Tego Forum to podła prowokacja.

Tak, bo Forum to wspólna jaźń trollująco-hejtująca. Jak się czujesz z etykietą naczelnej hejterki, bo przecież tak właśnie jesteś postrzegana przez sporą część bloggerów?
No cóż, z przykrością zauważam, że gwiazda mojej sławy ostatnio blednie, Nina chyba się wzięła do nauki, nikt mi nie pisze pod każdą moją wypowiedzią, że mam się nie odzywać ani nie wyciąga tematu moich zdjęć sprzed pięciu lat w nie wiadomo jakim celu, nawet dziwnych pytań na wywiaderze nie mam. Wręcz przeciwnie, ostatnio chwalą moje (i Gayi) ocenki tak, że dostaję próchnicy. To smutne.

Czy można to uznać za potwierdzenie równie popularnej opinii o Twoim braku rzycia?
Oczywiście, że nie mam rzycia. Przecież każdy, kto udziela się się w internecie, go nie ma. To argumentacja równie logiczna, co prawo Godwina. No a poza tym – studiuję, ocenkuję, piszę opcio i nawet mam znajomych. NO PRZECIEŻ TACY LUDZIE NIE ISTNIEJĄ.

A to z kolei przywodzi mi na myśl inną tezę. Powiedz, ale szczerze, jesteś multikontem Łyżki?
To Łyżka jest moim multikontem.

To wywróci całą blogosferę do góry nogami, bez wątpienia. À propos zmian, jak się czujesz jako oceniająca jednej z najbardziej popularnych i opiniotwórczych ocenialni ostatnich miesięcy?
Za bardziej opiniotwórcze uznałabym Forum (w końcu Sznaucerek od nas bierze njusy!). No, i na Forum można wypowiedzieć się szerzej na więcej tematów), ale, hm... No cóż, na pewno jest mi miło, bo teraz, jak mówiłam, słyszę mnóstwo pochwał pod moim adresem (co prawda z drugiej strony to smutne, bo teraz nie mogę się cieszyć sławą stuprocentowego hejtera - co prawda, i dawniej tylko pewne jednostki tak uważały, ale zawsze...), ale jakoś nigdy nie miałam poczucia bycia takim... być i nie być bloggerów. Dlatego byłam trochę w szoku, kiedy As-t-modeusz napisała, że po naszej ocenie przybyło jej kilku nowych obserwatorów i kilkaset wejść oraz nikt nie zapewnił jej tyle sławy.

Prawdę mówiąc, od początku miałam Mackalnię za dziecię Forumu. Powszechnie wiadomo, że wspieracie się nawzajem w ocenianiu. Jak wygląda ta współpraca?
Przede wszystkim, oceniający rekrutują się spośród użytkowników Forum. Poza tym zawsze można przedyskutować pewne kwestie z użytkownikami nie-oceniającymi. Myślę, że ich komentarze, tak na Forum, jak i pod ocenami, mogą być inspirujące. Oprócz tego, wiele osób przed publikacją daje swoje oceny do bety, którą może wykonać także osoba, która nie ocenia.

Jak myślisz, co sprawia, że to właśnie Wasze oceny są odbierane tak dobrze? Co Was wyróżnia?
Cóż, zacznijmy od tego, że, nie ukrywajmy, naprawdę mało jest przyzwoitych ocenialni. Poza tymi ewidentnie słabymi, część jedzie na renomie, którą z reguły wcześniej czy później coś niszczy. Dlatego tym większe wrażenie robią porządne oceny. Staramy się analizować tekst jak najdokładniej i wypowiadać się tylko na temat twórczości autora, bez niepotrzebnych dygresji – mam nadzieję, że właśnie to jest doceniane. No i gify, gify są dobre, czytelnicy je chwalą.

W swojej blogowej karierze masz również epizod analizatorski. Przez jakiś czas prowadziłaś  Cafe Gorgona, analizatornię słabych książek. Jak wspominasz tamtą działalność?
O, lubiłam analizować, bardziej niż oceniać właściwie. Błędy merytoryczne bawią mnie bardziej niż językowe, a tych drugich w książkach jest zdecydowanie mniej niż na blogaskach. No i nie musiałam pisać po raz n-ty „nie rozdzielasz imiesłowów przecinkami, to błąd". Niestety, przerwałyśmy działalność, bo rozszedł nam się kontakt. Szkoda, też czasami za tym tęsknię – z drugiej strony nie wiem, czy poradziłabym sobie na raz z analizowaniem i ocenianiem, biorąc pod uwagę, że mam jeszcze inne zajęcia.

Abstrahując od działalności okołoblogowej, jakie są Twoje zainteresowania?
Szeroko rozumiana polonistyka przede wszystkim – i literatura (ta zła i ta dobra), i nawet ciekawostki gramatyczne. Poza tym, kiedyś miałam jobla na punkcie musicali, teraz już mi trochę zelżało. A, no i spanie.

Czy Twoje plany na przyszłość są z tym związane?
Z polonistyką owszem – studiuję specjalizację edytorską i chciałabym pracować w zawodzie. Ale, że tak pojadę niesamowitą głębią teraz, jeszcze się dużo rzeczy może zdarzyć.

A tak bardziej przyziemnie: jakie seriale lubisz i oglądasz regularnie?
Doktor Who, Sherlock, Downton Abbey, Gran Hotel, Haven, Gra o tron, Supernatural, Kroniki braciszka Cadfaela, Czarna żmija, Pamiętniki wampirów, CSI, Glee, Doktor House, Przygody Sherlocka Holmesa, Poirot, My little pony, Rzym, Hannibal, Twin Peaks. Takie tam kilka. Chociaż nie wszystkie jakoś specjalnie lubię, niektóre oglądam chyba tylko dlatego, że mam za dużo mózgu.

Sporo tego. A poza tym, Wasze ocenki pojawiają się z imponującą częstotliwością. Zdradź swój sekret, jak znajdujesz czas na to wszystko?
Sama czasem się zastanawiam. Teraz po prostu mam dużo wolnego czasu, spędzanego w miejscu niespecjalnie obfitującym w rozrywki, a w czytaniu jestem na tyle... wyrobiona, że po prostu robię szybko. Opowiadania nie są z reguły specjalnie długie, w wersji papierowej wystarczyło mi na to pewnie co najwyżej kilka godzin, więc dodając do tego napisanie oceny schodzi kilka dni. Uprzedzając pytania o braku rzycia – hobby takie, czytanie zawsze było jedną z rzeczy, którą lubiłam się zajmować także IRL najbardziej. Po prostu zredukowałam trochę ilość książek na rzecz blogasków.

Jako osoba z pewnym autorytetem, co doradziłabyś początkującym bloggerom?
Odłożyć opowiadanie na pół roku do szuflady. A później przeczytać i sprawdzić, czy wciąż ma sens.
A tak poważnie (chociaż to jest poważna rada, tylko mało realna) to naprawdę się zastanowić, czy to jest już ten etap, kiedy będą w stanie przyjąć każdą krytykę na klatę. I czy za parę lat nie będą się wstydzić swojej dawnej internetowej tożsamości i publikacji. W kwestiach dotyczących bardziej kreacji opowiadania – logika jest fajna (i tak, w fantasy też ma obowiązywać) i przemyślenie konstrukcji utworu też. A w językowych – polecam zajrzeć do Necronomiconu na Pomackamy.

Wiem, że Necronomicon powstał po części z wygody, bo łatwiej jest odsyłać autora do zakładki, niż po raz dziesiąty tłumaczyć to samo. Jakie błędy były przez blogerów najczęściej popełniane?
Przede wszystkim te wymienione w Podstawach. Na dziesięć ocenionych do tej pory blogów jedna (!) osoba umiała bezbłędnie zapisywać dialogi (pozdrowienia dla As-t-modeusza). Poza tym w niemal każdej ocenie piszę o imiesłowach, cudzysłowach, apostrofach i tęczówkach.

Bez wątpienia pomogłaś wielu blogerom swoimi ocenami. A jakie Ty masz z tego korzyści?
Korzyści? No cóż... zabicie czasu? No i... nie przypuszczam, żebym robiła większość błędów, z jakimi się spotykam (bo skoro je wytykam, to mam ich świadomość), ale pewnie będzie mi w jakiś sposób pomocne w mojej własnej twórczości ich głębsze zbadanie. A poza tym jestem grammarnazi i będę się mniej denerwować, jeśli ludzie będą umieli posługiwać się polskim. No i poznałam kilka blogów, do których będę wracać. Ale to przede wszystkim hobby, nie interesowna praca. Zresztą, świat byłby smutny, gdyby robić wszystko tylko dla korzyści.

Naprawdę masz nadzieję, że to możliwe – nauczenie ludzi języka?
Tak, myślę, że tak. To znaczy, ujmijmy to tak – zasady swoją drogą, a wyczucie językowe, nabywane głównie przez czytanie (dobrych) książek swoją. Dlatego też staram się tłumaczyć tak poprzez odwoływanie się do zasad, jak i podawanie przykładów. No i kwestią wiodącą jest tu chęć poprawy ocenianego i jego odporność na krytykę. Ale myślę, że większość osób zgłaszających się do nas wie, że nie będzie to polegać na głaskaniu po główce. Wiem, że kilka osób po ocenach pewne rzeczy poprawiło i cieszy mnie to.

Na zakończenie: gdybyś miała poddać swoje opowiadanie ocenie, do kogo byś się zgłosiła?
Ojej, trudny wybór (nie, żebym miała za dużo kandydatów, tylko za mało). Jeśli pominąć Mackalnię, to może... do Akiry z Weryfikatora? Jej oceny są wyczerpujące i na porządnym, stałym poziomie.

Dziękuję za wywiad.

21 września 2013

Pogotowie gifowe: wykład z gifologii stosowanej albo wstępniak

W związku z tymczasowym brakiem zamówień oraz faktem, że jakoś pracę w Saloniku trzeba zacząć, porozmawiamy sobie dziś o gifach. Jak wszyscy wiedzą, gify to te śmieszne ruchome obrazki wycięte z filmów, seriali, wywiadów i tym podobnych atrakcji, które ludzie masowo wrzucają na Tumblr ku uciesze innych użytkowników sieci.


Po co są gify, zapytacie? By bawić. I również po to, by zastępować tekst. Czasem zdarza się, że albo nie potrafimy ubrać swoich myśli w słowa, albo po prostu chcemy to wyrazić bardziej ekspresyjnie, a przekazywanie emocji poprzez obrazki jest przecież łatwiejsze. Gdyby nie było, nie powstałoby kino i te wszystkie łzawe melodramaty, prawda?
Jedni gify lubią, inni nie znoszą, ale fakt faktem, istnieniu gifów nie sposób zaprzeczyć. Dziś chciałabym jednak nie rozwodzić się nad historią gifów (bo czy ktoś rzeczywiście wie, kiedy pierwszy gif się pojawił?), raczej poopowiadać o ich obecności w tym zakątku polskiej sieci, w którym znaleźć można analizatornie i ocenialnie oraz opka.


Analizatornie

Śmiem twierdzić, że analizatornie to najbardziej kojarzone z gifami miejsce w polskiej blogosferze. Nie żeby tylko z gifami, bo niektórym kojarzy się z zabawnymi tekstami, a innym z hejterstwem grupki ludzi pozbawionych talentu literackiego (zwaną także Jak Jesteście Tacy Mądrzy, To Załóżcie Własne Blogi!), ale to w końcu nie o nazewnictwo sprawa się rozbija. Gify w analizach teksów złych są po to, by nie męczyć ludzi. W końcu ściana tekstu to coś, co odstrasza większość blogerów, tak mówi ludowa mądrość. A poza tym gify same w sobie są już jakimś komentarzem do analizowanego utworu. Pokusiłabym się o stwierdzenie, iż wyrażają więcej niż tysiąc słów.


Wiecie, czasami jest tak, że nie można już setny raz powtarzać tego samego: wtedy ruchomy obrazek, najlepiej z jakimś tekstem, zrobi to za nas. I rozbawi czytelników, rozładuje atmosferę. Nie można brać przecież wszystkiego na serio, prawda?


Ocenialnie

Gifki w ocenach to pomysł dość świeży i nie wszędzie się przyjął, może to i dobrze, bo obrazki mogłyby wtedy sztucznie rozpychać ocenę albo zupełnie nie pasować do stylu wypowiedzi oceniającego. Chyba niewiele się pomylę jeśli powiem, że najwięcej gifków pojawia się w ocenach na Pomackamy… Cóż, naturalna kolej rzeczy, w końcu wyrastamy z Forumu, a Forumu z NAKWy… to prawdziwa internetocepcja, nie ciągnijmy tego tematu.
Bardzo często pojawiają się zarzuty, że gifki są głupie i uwłaczają inteligencji. Nie wiem tylko czyjej. Mojej czy twojej, czytelniku? Chyba niczyjej, bo celem gifka nie jest obrażanie, celem gifka jest pokazanie emocji oceniającego. Nawet jeśli oceniającemu zdarza się masować czoło blatem biurka.


Poza tym, gifki również rozbijają ściany tekstu, które, jak rzekło się wyżej, nie wszyscy lubią. Jeśli gdzieś gify zostały przyjęte entuzjastycznie, jeśli stały się częścią danej strony, to nie widzę problemu, by nadal je umieszczać w ocenach.


Czy gify są wszędzie potrzebne?

Nie. Fajnie, jeśli są w tekście, którego jednym z celów jest rozrywka (mam tu na myśli analizy czy oceny właśnie), ale tylko wtedy, gdy jego autor czuje taką potrzebę. Kiepsko, jeśli jest to tekst literacki. Ostatnio w polskich internetach zaczęłam zauważać tendencję do wciskania gifów w rozdziały opek. Kochani blogerzy, nie idźcie tą drogą! Ani z Ludwikem Dornem, ani z Sabą, ani w ogóle z nikim, nawet jeśli mówi, że ma cukierki i fajną kolekcję znaczków!


Gifki w tekście, który aspiruje do nazywania go tekstem literackim, są tym samym, czym były w swoim czasie linkowane i ukrywane w treści zdjęcia jakiś uberwypaśnej willi czy strojów bohaterów. To nie jest fajne, to nie rozwija ani wyobraźni czytelnika, ani nie poprawia warsztatu blogowego pisarza.
Tak jak zdjęcia zastępowały opisy świata przedstawionego, tak teraz gify zastępują głównie opisy przeżyć wewnętrznych. Wiadomo, że łatwiej jest wstawić gifa z płaczącą ładną panią z telewizji niż napisać akapit o jej emocjach, ale czy nie na tym polega pisanie?


Jak szukać gifów?

Już kilka razy spotkałam się z pytaniem “gdzie wy znajdujecie te wszystkie gify?”. Cóż, propsy dla Tumblr, bo we wstępie powiedziałam, że jest to wylęgarnia gifów i pomysłów na nie. Na tej stronie szukać czegokolwiek będę za was ja i Sida, ale jeśli macie ochotę, to zdradzę wam mały sekret: wszystko opiera się na tagach.


Gifów szuka się właśnie po tagach. Tag nie może być ani za krótki, ani za długi. I raczej w języku angielskim, to zdecydowanie poszerza pole działania, daje dużo więcej możliwości. Najlepiej, żeby zawrzeć w nim (w tym tagu, oczywiście)  reakcję, jaką ma pokazywać (czyli wklepujemy w wyszukiwarkę tekst typu wtf, what the hell, funny itd. a na koniec dodajemy gif) lub też nazwę serialu/filmu/programu z którego ma być wzięty, albo nawet nazwisko aktora/aktorki/prezentera. Oczywiście tylko wtedy, jeśli mamy ochotę, by na gifie znalazły się konkretne osoby.


Z wstępu do gifologii stosowanej na dziś to tyle, czekamy na pierwsze zamówienia.
Kłaniam się,
Broz-Tito

20 września 2013

Powitanie

Jak wiadomo, każdy szanujący się blog musi mieć porządną notkę powitalną. Ten blog nie szanuje się ani trochę, więc notka nie będzie ani trochę porządna. Czujcie się ostrzeżeni!
A oto przedstawiam Wam Papę Emeritusa II*! Mam nadzieję, że się polubicie, bo będzie to nasz stały bywalec.



Na początek spróbuję wyjaśnić wszystkim Czytelnikom głębię i znaczenie adresu: miracidium to łacińska nazwa stadium larwalnego przywr wnętrzniaków. Polska nazwa to po prostu dziwadełko. I myślę, że to słowo najlepiej określa tego bloga. Jest celem sam w sobie, więc sensu lepiej nie szukać.
Powiem tylko tajemniczo, że znajdziecie tu odpowiedzi na wszystkie dręczące Was pytania życiowe (i nie, odpowiedź wcale nie brzmi 42).


 

Zapewnimy Wam regularną dostawę Papy, gifów, zuych szabloników, wywiadów ze Sławami Internetów i wiele innych atrakcji! Oto odpowiadam na wołanie ludu Internetu! Już wkrótce pierwsza notka!


*Oba gify dostarczone przez die_Kreatur. Dzięki!